Data | 11 kwietnia 2016

Kategoria Jedzenie / By

Wege-Barcelona CZĘŚĆ I

IMG_0789

Są takie miejsca na ziemi, które z góry spisuje na straty, jeśli chodzi o wegańskie opcje. I tak też było z Barceloną – stolicą tapasów i suszonych kiełbas.

I po raz kolejny świat utarł mój nosek i przekonałam się, żeby za szybko niczego nie osądzać!

Barcelona okazała się bowiem całkiem przyzwoita jeśli chodzi o opcje dla wegan i wegetarian! Oczywiście, nie bez wysiłku, ale udało mi się znaleźć kilka perełek, które aż proszą się o mała wzmiankę na blogu.

W sumie udało mi się odwiedzić dość sporo wegańskich lokali i z tego też powodu, jestem zmuszona podzielić ten przewodnik na dwie części. Nie chciałabym robić postów – gigantów. Wolę go ciachnąć na pół i rzetelnie oraz przejrzyście opowiedzieć Wam co zobaczyłam i co zjadłam! Ruszajmy więc! Postaram się Wam podpowiedzieć gdzie i co warto zjeść, a co można sobie absolutnie podarować. :)

1.Cat Bar

Cat Bar to niezwykle urokliwe miejsce, w samym centrum Barcelony.

IMG_0869

Ma fajny, choć  specyficzny, grunge’owy klimat. To pierwsze miejsce na świecie, w którym zdarzyło mi się otworzyć burgera i rozerwać „mięso” by sprawdzić czy ktoś mnie czasem nie oszukał i nie podał mi burgera ze zwierzaka, zamiast tego z fasoli.

IMG_0884 IMG_0873

Jedzeniu oraz całemu menu mogę od razu, bez większego rozmyślania dać 5+. Nie mam absolutnie nic do zarzucenia Cat Bar’owi. Czepianie się, że było wewnątrz trochę za ciemno byłoby sporą przesadą.

Lokal polecam szczególnie koneserom dobrego piwka. W lokalu jest mnóstwo przeróżnych browarów. Jęczmienne? Z hempu? Jasne? Ciemne? Każdy znajdzie coś dla siebie. Ja za piwem nie przepadam, za to mój towarzysz od czasu do czasu tak. Toteż był zadowolony.

IMG_0895

IMG_0900

Zdecydowanie warto odwiedzić ten Koci Bar!

Dokładny adres znajdziecie na facebooku:  https://www.facebook.com/CatBarCAT/

2.Gopal

Wygląda nieźle, smakuje przeciętnie. Tak mogę opisać burgera, którego zaserwowano mi w Gopalu. Plus za fajny klimat, obsługę i ogólny wystrój.

IMG_0615

IMG_0621

IMG_0617

Fajnym pomysłem są ich owocowe wegańskie lody, które w smaku nie są może zbyt powalające, za to dobrze chłodzą w gorący dzień!

Jeśli jednak nie będziecie odwiedzać Barcelony podczas upałów, myślę, że spokojnie możecie sobie podarować to miejsce.

IMG_0640

IMG_0622 IMG_0662

Nie koszowałam innych smakołyków, które znajdowały się wewnątrz lady, ale podejrzewam, że i one nie były górych lotów. Ale kto wie? Może trafiłam na zły dzień? Albo moje kubki smakowe miały zły dzień? Sprawdźcie sami Gopal’a, może będziecie mieli inną opinię na jego temat.

IMG_0630

PS. Jeśli chodzi jeszcze o wnętrze to nie było absolutnie gdzie usiąść, musiałam czekać z talerzem w ręce przez kilka minut, aż zwolni się pół stołka barowego. Alternatywa? Krawężnik na ulicy. Fajnie, jak jest ciepło i jesteś po kilku drinkach, gorzej, jak jest chłodno a Ty jesteś po 8 h zwiedzania.

Adres i godziny otwarcie znajdziecie tu: GOPAL

3.Irys

Miejsce, którego nie poleciłabym nawet wrogowi.

Bez smaku w tym przypadku to mało powiedziane. Irys poraża swoją nijakością.

IMAG0949

IMAG0927

IMAG0944

Choć wystrój miły, obsługa uprzejma, a i  na stolik trzeba było czekać jakieś 15 min. to Irys  powalił mnie tym, co postawił mi przed moją wygłodniałą twarzą. Jedzenie, choć może i na zdjęciu wygląda apetycznie, było fatalne. Smakowało jak zupełnie niczym nieprzyprawione papki dla niemowlaków.

IMAG0938 IMAG0931

Rzadko zdarza mi się pisać aż tak negatywnie na temat czyjejś restauracji, bo przecież każdy wkłada w swoje działania pracę, pieniądze i uczucia.  Ale niestety nie jestem w stanie powiedzieć o Irysie nic dobrego.

Miejsce zupełnie niewarte czasu i pieniędzy. Ocena: 2=

Adresu nie podaję, bo aż mi się go nie chce szukać, tak tam było niesmacznie. 😛

4. MAOZ

To coś dla fanów smaków z Izreala. PRZEPYSZY falafelek! Szybko, w miarę tanio i smacznie! Do tego miłe dziewczyny z szerokimi uśmiechami, które zagadują podczas zamówienia! Czego chcieć więcej? A jak dobry falafel smakuje, każdy wie, więc nie pozostaje mi nic innego jak wrzucić Wam kilka fotek z obiadu i podać adres do Maoza. Całość: 5+

IMG_0811 IMG_0813

IMG_0815

IMAG0924

Adres: MAOZ

5.  Veggie Garden

A oto miejsce dla prawdziwego wege-artysty! Veggie Garden.

Lokal kipi aż od kolorowych malunków, graffiti i wszechobecnej sztuki street-art’owej. Jak dla mnie bomba! W takim lokalu, jak dla mnie, nawet jedzenie mogłoby być fatalne. Ale… nie było! Było smaczne. Może i nie należy się nawet 1/8 gwiazdki Michelin, ale dla mnie wystarczy, że wszystko było bardzo dobre i świeże – co jest dla mnie kluczowe.

IMG_0542 IMG_0543 IMG_0546 IMG_0550 IMG_0551 IMG_0563 IMG_0567 IMG_0570 IMG_0573 IMG_0575

Zdecydowanie polecam każdemu, by tam wpaść. To miejsce wyostrza nie jeden zmysł.

Adres: Veggie Garden

 

Teraz, by lekko zmienić temat, przerzucę się na miejsca, gdzie można zrobić wegańskie zakupy.

Zazwyczaj, gdy gdzieś jadę to robię konkretną mapkę co, gdzie i jak. W Barcelonie okazało się, że nie ma za dużo wegańskich sklepów z żywością, niemniej jednak udało mi się do takowych trafić i zaznaczyć je na swoje mapce! No to po kolei! :)

 

1.Veganoteca

Mały, ale dobrze zaopatrzony sklepik. Czy drogi? Trochę tak, trochę nie. Ceny podobne do naszych- polskich. Np. wielka wegańska kiełbasa chorizo kosztowała ok. 11 euro czyli jakieś 50 zł. Myślę, że taniej byśmy „u Nas” nie kupili. Co innego też jest dla polaka 50 zł a dla hiszpana 11 euro. I to trzeba też brać pod uwagę. Podróżując, nauczyłam się już żeby nie przeliczać tak pieniędzy, bo dla nas polaków zawsze będzie drogo. Co poradzić? I jak żyć Panie Premierze?

  1. IMG_0499 IMG_0510 IMG_0511  IMG_0501 IMG_0503IMG_0508IMG_0518

W apartamencie, a właściwie pokoju z łazienką, w którym nocowałam, nie było lodówki, poza tym nie miałam jakiegoś wielkiego parcia na zakupy w spożywczym (większość rzeczy można już kupić w Polsce, więc po co wozić?).

Kupiłam więc sobie całkiem smaczne orzechowe lodziki i ruszyłam dalej w poszukiwaniach hiszpańskiego wege-świata.

2. El Cau

Cudowne, przesiąknięte do szpiku kości hiszpańskim klimatem miejsce.

Koniecznie musicie się tam wybrać! El Cau to mały sklepik z ekologiczną żywnością. Mąki, orzechy, soja, wszystko eco i bio. Mąki zapewne nie będziecie kupować i wieźć do Polski, ale polecam Wam napić się soku ze świeżo wyciskanego soczku z wybranych przez Was owoców! Można wybrać wszystko, na co tylko ma się ochotę!

IMG_0780 IMG_0785 IMG_0789 IMG_0795 IMG_0797 IMG_0803 IMG_0779 IMG_0792

Dla wegetarian jest też opcja skosztowania domowych wypieków na słono i słodko, wyprodukowanych z ekologicznych produktów znajdujących się w sklepie.

Takie miejsca odwiedzać na wakacjach lubię najbardziej!

3. Veget Art

Coś dla łasuchów… sklepik i bistro ze słodyczami i wypiekami!

Gdy dotarłam na miejsce, był już mały wybór, ale coś tam udało mi się zakupić. Duży plus za słodkie, kolorowe wnętrze i za obsługę! Pan, który nas obsługiwał był niezwykle miły, zaproponował nawet, że na następny dzień odłoży dla nasz najlepsze smakołyki!

IMG_1060

IMG_1046 IMG_1049 IMG_1050 IMG_1055 IMG_1057 IMG_1058

Miejsce typowo take-away, tzn. nie posiedzicie w środku. Kupować i zajadać w domu! :)

A no i jeśli szukacie dla siebie lub dla kogoś bliskiego podarunku handmade z Hiszpanii to tutaj znajdziecie śliczne, malowane w kolorowe ptaki talerze! I dziergane na szydełku … kotki. :)

Adres: Veget Art

Dalszą część relacji z podróży po Barcelonie znajdziecie tutaj: WEGAŃSKA BARCELONA CZĘŚĆ II

A w niej, jeszcze więcej knajpek i porady, co i gdzie zjeść podróżując po miejscowościach sąsiadujących z Barceloną!

 

E.