Są takie miejsca na ziemi, które z góry spisuje na straty, jeśli chodzi o wegańskie opcje. I tak też było z Barceloną – stolicą tapasów i suszonych kiełbas.
I po raz kolejny świat utarł mój nosek i przekonałam się, żeby za szybko niczego nie osądzać!
Barcelona okazała się bowiem całkiem przyzwoita jeśli chodzi o opcje dla wegan i wegetarian! Oczywiście, nie bez wysiłku, ale udało mi się znaleźć kilka perełek, które aż proszą się o mała wzmiankę na blogu.
W sumie udało mi się odwiedzić dość sporo wegańskich lokali i z tego też powodu, jestem zmuszona podzielić ten przewodnik na dwie części. Nie chciałabym robić postów – gigantów. Wolę go ciachnąć na pół i rzetelnie oraz przejrzyście opowiedzieć Wam co zobaczyłam i co zjadłam! Ruszajmy więc! Postaram się Wam podpowiedzieć gdzie i co warto zjeść, a co można sobie absolutnie podarować.
1.Cat Bar
Cat Bar to niezwykle urokliwe miejsce, w samym centrum Barcelony.
Ma fajny, choć specyficzny, grunge’owy klimat. To pierwsze miejsce na świecie, w którym zdarzyło mi się otworzyć burgera i rozerwać „mięso” by sprawdzić czy ktoś mnie czasem nie oszukał i nie podał mi burgera ze zwierzaka, zamiast tego z fasoli.
Jedzeniu oraz całemu menu mogę od razu, bez większego rozmyślania dać 5+. Nie mam absolutnie nic do zarzucenia Cat Bar’owi. Czepianie się, że było wewnątrz trochę za ciemno byłoby sporą przesadą.
Lokal polecam szczególnie koneserom dobrego piwka. W lokalu jest mnóstwo przeróżnych browarów. Jęczmienne? Z hempu? Jasne? Ciemne? Każdy znajdzie coś dla siebie. Ja za piwem nie przepadam, za to mój towarzysz od czasu do czasu tak. Toteż był zadowolony.
Zdecydowanie warto odwiedzić ten Koci Bar!
Dokładny adres znajdziecie na facebooku: https://www.facebook.com/CatBarCAT/
2.Gopal
Wygląda nieźle, smakuje przeciętnie. Tak mogę opisać burgera, którego zaserwowano mi w Gopalu. Plus za fajny klimat, obsługę i ogólny wystrój.
Fajnym pomysłem są ich owocowe wegańskie lody, które w smaku nie są może zbyt powalające, za to dobrze chłodzą w gorący dzień!
Jeśli jednak nie będziecie odwiedzać Barcelony podczas upałów, myślę, że spokojnie możecie sobie podarować to miejsce.
Nie koszowałam innych smakołyków, które znajdowały się wewnątrz lady, ale podejrzewam, że i one nie były górych lotów. Ale kto wie? Może trafiłam na zły dzień? Albo moje kubki smakowe miały zły dzień? Sprawdźcie sami Gopal’a, może będziecie mieli inną opinię na jego temat.
PS. Jeśli chodzi jeszcze o wnętrze to nie było absolutnie gdzie usiąść, musiałam czekać z talerzem w ręce przez kilka minut, aż zwolni się pół stołka barowego. Alternatywa? Krawężnik na ulicy. Fajnie, jak jest ciepło i jesteś po kilku drinkach, gorzej, jak jest chłodno a Ty jesteś po 8 h zwiedzania.
Adres i godziny otwarcie znajdziecie tu: GOPAL
3.Irys
Miejsce, którego nie poleciłabym nawet wrogowi.
Bez smaku w tym przypadku to mało powiedziane. Irys poraża swoją nijakością.
Choć wystrój miły, obsługa uprzejma, a i na stolik trzeba było czekać jakieś 15 min. to Irys powalił mnie tym, co postawił mi przed moją wygłodniałą twarzą. Jedzenie, choć może i na zdjęciu wygląda apetycznie, było fatalne. Smakowało jak zupełnie niczym nieprzyprawione papki dla niemowlaków.
Rzadko zdarza mi się pisać aż tak negatywnie na temat czyjejś restauracji, bo przecież każdy wkłada w swoje działania pracę, pieniądze i uczucia. Ale niestety nie jestem w stanie powiedzieć o Irysie nic dobrego.
Miejsce zupełnie niewarte czasu i pieniędzy. Ocena: 2=
Adresu nie podaję, bo aż mi się go nie chce szukać, tak tam było niesmacznie. 😛
4. MAOZ
To coś dla fanów smaków z Izreala. PRZEPYSZY falafelek! Szybko, w miarę tanio i smacznie! Do tego miłe dziewczyny z szerokimi uśmiechami, które zagadują podczas zamówienia! Czego chcieć więcej? A jak dobry falafel smakuje, każdy wie, więc nie pozostaje mi nic innego jak wrzucić Wam kilka fotek z obiadu i podać adres do Maoza. Całość: 5+
Adres: MAOZ
5. Veggie Garden
A oto miejsce dla prawdziwego wege-artysty! Veggie Garden.
Lokal kipi aż od kolorowych malunków, graffiti i wszechobecnej sztuki street-art’owej. Jak dla mnie bomba! W takim lokalu, jak dla mnie, nawet jedzenie mogłoby być fatalne. Ale… nie było! Było smaczne. Może i nie należy się nawet 1/8 gwiazdki Michelin, ale dla mnie wystarczy, że wszystko było bardzo dobre i świeże – co jest dla mnie kluczowe.
Zdecydowanie polecam każdemu, by tam wpaść. To miejsce wyostrza nie jeden zmysł.
Adres: Veggie Garden
Teraz, by lekko zmienić temat, przerzucę się na miejsca, gdzie można zrobić wegańskie zakupy.
Zazwyczaj, gdy gdzieś jadę to robię konkretną mapkę co, gdzie i jak. W Barcelonie okazało się, że nie ma za dużo wegańskich sklepów z żywością, niemniej jednak udało mi się do takowych trafić i zaznaczyć je na swoje mapce! No to po kolei!
1.Veganoteca
Mały, ale dobrze zaopatrzony sklepik. Czy drogi? Trochę tak, trochę nie. Ceny podobne do naszych- polskich. Np. wielka wegańska kiełbasa chorizo kosztowała ok. 11 euro czyli jakieś 50 zł. Myślę, że taniej byśmy „u Nas” nie kupili. Co innego też jest dla polaka 50 zł a dla hiszpana 11 euro. I to trzeba też brać pod uwagę. Podróżując, nauczyłam się już żeby nie przeliczać tak pieniędzy, bo dla nas polaków zawsze będzie drogo. Co poradzić? I jak żyć Panie Premierze?
W apartamencie, a właściwie pokoju z łazienką, w którym nocowałam, nie było lodówki, poza tym nie miałam jakiegoś wielkiego parcia na zakupy w spożywczym (większość rzeczy można już kupić w Polsce, więc po co wozić?).
Kupiłam więc sobie całkiem smaczne orzechowe lodziki i ruszyłam dalej w poszukiwaniach hiszpańskiego wege-świata.
2. El Cau
Cudowne, przesiąknięte do szpiku kości hiszpańskim klimatem miejsce.
Koniecznie musicie się tam wybrać! El Cau to mały sklepik z ekologiczną żywnością. Mąki, orzechy, soja, wszystko eco i bio. Mąki zapewne nie będziecie kupować i wieźć do Polski, ale polecam Wam napić się soku ze świeżo wyciskanego soczku z wybranych przez Was owoców! Można wybrać wszystko, na co tylko ma się ochotę!
Dla wegetarian jest też opcja skosztowania domowych wypieków na słono i słodko, wyprodukowanych z ekologicznych produktów znajdujących się w sklepie.
Takie miejsca odwiedzać na wakacjach lubię najbardziej!
3. Veget Art
Coś dla łasuchów… sklepik i bistro ze słodyczami i wypiekami!
Gdy dotarłam na miejsce, był już mały wybór, ale coś tam udało mi się zakupić. Duży plus za słodkie, kolorowe wnętrze i za obsługę! Pan, który nas obsługiwał był niezwykle miły, zaproponował nawet, że na następny dzień odłoży dla nasz najlepsze smakołyki!
Miejsce typowo take-away, tzn. nie posiedzicie w środku. Kupować i zajadać w domu!
A no i jeśli szukacie dla siebie lub dla kogoś bliskiego podarunku handmade z Hiszpanii to tutaj znajdziecie śliczne, malowane w kolorowe ptaki talerze! I dziergane na szydełku … kotki.
Adres: Veget Art
Dalszą część relacji z podróży po Barcelonie znajdziecie tutaj: WEGAŃSKA BARCELONA CZĘŚĆ II
A w niej, jeszcze więcej knajpek i porady, co i gdzie zjeść podróżując po miejscowościach sąsiadujących z Barceloną!
E.